Wisielec, rower, szkoła i ja
#1

Miałem taki o to sen. Pamiętam od momentu jak byłem gdzieś w szkole z przyjaciółmi, to były w sumie dzieci i dorośli, mam lat 20, i zobaczyliśmy że przy schodach na szubienicy wisi dziewczynka... Wszyscy myśleli że nie żyje ale rzuciłem hasło że może żyć i od razu pobiegłem do niej... Wyciągnąłem z kurtki scyzoryk, który mam zawsze w kieszeni i zacząłem ją odcinac, jak się okazało było to coś w rodzaju grubego pasa wojskowego... Nie pamiętam jednak żebym ją odciął, bo zaczęła się druga cześć snu. Byłem w swojej wiosce koło szkoły... Nie pamiętam tego napewno, ale chyba kawałek z paska na którym wisiała dziewczynka spadając sprawił że w moim rowerze odpadło kilka czesci, w tym koło i kierownica. Leżał on na drodze przy tej naszej szkole, więc postanowiłem tam pójść pożyczyć narzędzia... Wszedłem i nie było nikogo, tylko jakaś nauczycielka, zawołała mnie i chciała coś pokazać... Pokazała mi jakąś płytką wannę napelniona woda chyba i że to ma być dla dzieci jakiś pokaz... Potem miałem wrażenie że chce mnie wygonic, mówiłem jej ze potrzebuje płaski klucz oczkowy 17 a ona jakiś wyciągnęła i mi dała... Wyszedłem, a przed szkołą stał autobus który zabiera dzieci, ale nikogo z nich już nie było... Dodam tylko że te dwie szkoły były zupełnie inne
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości