20-01-2019, 20:47
Sen z 20.01.2019
Zostałam napadnięta
Napastników spotkałam już wcześniej na leśnej drodze była to grupa ludzi w tym też kobiety i dziecko.
Dom w którym byłam był bardzo ładny, bogato wyposażany, zadbany i czysty
na górze była sypialnia w niej 2 dziewczynki, domowniczka i jej koleżanka w sypialni stało duże łóżko wygodne z pięknym dużym drewnianym zagółwkiem w kolorze czekolady czy ciemnej wiśni.
Na dolnym poziomie duża otwarta przestrzeń, prawdopodobnie była tam duża skórzana kanapa w jasnych kolorach
Najważniejsze były wielkie przeszkolone drzwi, otwierały się do środka, bardziej jak werandowe czy tarasowe z czystymi szybami i ładnym drewnianym szkieletem również w kolorze ciemnej wiśni
nie miały standardowego zamka a tylko zasuwkę od środka .
W domu był jeszcze jeden z domowników nastoletni chłopiec
Atak nastąpiła bardzo gwałtownie, napastnik był jeden, napierał na drzwi z ogromną siłą bo aż widocznie wyginały się w moją stronę, zorientowałam się że nie dam rady domknąć je szczelnie bo zasuwka nie była do końca nie trzymała a zobaczyłam że już dobiegają do nas następne osoby.
Otworzyłam drzwi i wciągnęłam napastnika, krzyknęłam do chłopca by się nim zajął, ja nadal broniłam drzwi
niestety przegrałam pod naporem już kilku osób
Gdy napastnicy wdarli się do domu zaczęłam krzyczeć "policja " policja" w domyśle że dziewczynki zaalarmowane moim głosem wezwą pomoc z góry i zdążą się ukryć
Zaczęłam się cofać ale herszt tej bandy złapał mnie rekami za twarz i powiedział żebym przestała krzyczeć, dziwnie ale dotyk nie był brutalny a raczej delikatny, zwróciło uwagę też to że jego ręce niczym mnie śmierdziały a powinny, miały taki neutralny zapach.
Rysopis : Mężczyzna około 40 lat , 170 wzrosty , biały, oczy niebiesko szare , zadbany , ciemna kurtka wiatrówka , włosy krótkie na górze dłuższe i lekko falowane bez siwizny, żadnych znaków szczególnych, oprócz tego że jak załapał mnie za twarz poczułam coś jak trzydniowy zarost, pomyślałam że gość goli sobie włosy na rękach
z jego prawej strony stała kobieta z małym dzieckiem na rękach, młoda, wiek około 25 lat, ładna, piękne kręcone włosy, ciemny brąz, długie prawie do pasa, skręt jak u brazylijki lub innych amerykanek, duże oczy, szczupła, ogólnie ładna kobieca sylwetka, niebieskie dżinsy.
Nie wiem co było celem
Zostałam napadnięta
Napastników spotkałam już wcześniej na leśnej drodze była to grupa ludzi w tym też kobiety i dziecko.
Dom w którym byłam był bardzo ładny, bogato wyposażany, zadbany i czysty
na górze była sypialnia w niej 2 dziewczynki, domowniczka i jej koleżanka w sypialni stało duże łóżko wygodne z pięknym dużym drewnianym zagółwkiem w kolorze czekolady czy ciemnej wiśni.
Na dolnym poziomie duża otwarta przestrzeń, prawdopodobnie była tam duża skórzana kanapa w jasnych kolorach
Najważniejsze były wielkie przeszkolone drzwi, otwierały się do środka, bardziej jak werandowe czy tarasowe z czystymi szybami i ładnym drewnianym szkieletem również w kolorze ciemnej wiśni
nie miały standardowego zamka a tylko zasuwkę od środka .
W domu był jeszcze jeden z domowników nastoletni chłopiec
Atak nastąpiła bardzo gwałtownie, napastnik był jeden, napierał na drzwi z ogromną siłą bo aż widocznie wyginały się w moją stronę, zorientowałam się że nie dam rady domknąć je szczelnie bo zasuwka nie była do końca nie trzymała a zobaczyłam że już dobiegają do nas następne osoby.
Otworzyłam drzwi i wciągnęłam napastnika, krzyknęłam do chłopca by się nim zajął, ja nadal broniłam drzwi
niestety przegrałam pod naporem już kilku osób
Gdy napastnicy wdarli się do domu zaczęłam krzyczeć "policja " policja" w domyśle że dziewczynki zaalarmowane moim głosem wezwą pomoc z góry i zdążą się ukryć
Zaczęłam się cofać ale herszt tej bandy złapał mnie rekami za twarz i powiedział żebym przestała krzyczeć, dziwnie ale dotyk nie był brutalny a raczej delikatny, zwróciło uwagę też to że jego ręce niczym mnie śmierdziały a powinny, miały taki neutralny zapach.
Rysopis : Mężczyzna około 40 lat , 170 wzrosty , biały, oczy niebiesko szare , zadbany , ciemna kurtka wiatrówka , włosy krótkie na górze dłuższe i lekko falowane bez siwizny, żadnych znaków szczególnych, oprócz tego że jak załapał mnie za twarz poczułam coś jak trzydniowy zarost, pomyślałam że gość goli sobie włosy na rękach
z jego prawej strony stała kobieta z małym dzieckiem na rękach, młoda, wiek około 25 lat, ładna, piękne kręcone włosy, ciemny brąz, długie prawie do pasa, skręt jak u brazylijki lub innych amerykanek, duże oczy, szczupła, ogólnie ładna kobieca sylwetka, niebieskie dżinsy.
Nie wiem co było celem
Chodź, nie bój się, zobaczysz coś moimi oczami
Pozwól mi spojrzeć swoimi a powiem jak Ty to widzisz
" By poznać Boga potrzebujesz tylko matematyki, fizyki i języka obcego, reszta jest zbędna..."