01-03-2014, 12:47
Postarałam się przejrzeć cały dział i zobaczyć, czy w miarę podobny temat wystąpił. Miałam wrażenie, że jednak nie, więc postanowiłam stworzyć ten mały kącik.
Tytuł jest sugerujący, że Tarot jest pewnym narzędziem służącym do czegoś. No właśnie, to coś. Pewnie wiele osób odpowie, że do wróżenia. Po przeczytaniu sporej ilości wątków różnej maści zauważyłam, że "wróżenie", "wróżba", "przepowiadanie", etc. jest na pierwszym miejscu. Chcę, żeby ktoś kto wybrał właśnie słowo "wróżenie" poszedł znacznie dalej z tą myślą, wytłumaczył co dokładnie za tym wróżeniem się kryje, jak Tarot pozwala na taką pracę. Ma być bardzo, ale to bardzo subiektywnie, bo w końcu chodzi o ten najbardziej osobisty punkt widzenia.
No to zacznę swoją małą historię
Dla mnie Tarot jest narzędziem do czytania, a za tym kryją się kolejne poziomy. Wybrałam jako pierwsze słowo "czytanie" ponieważ jest mi niezwykle bliskie. Po pierwsze kocham czytać książki, kocham oglądać filmy, które też mogę określić jako rodzaj czytania, a może bardziej - odczytania. Proces jest niezwykle kreatywny, pozwala na zrozumienie tego co się poznaje, ale też tego co mam sama w środku. Jeżeli interesujecie się źródłami tarotowymi w innych językach jak angielski, możecie zauważyć, że znakomita większość osób zajmujących się kartami nazywa się "Tarot Reader", a praca nad nimi to oczywiście "reading". Jest to dla mnie szalenie inspirujące i gdy zapoznałam się z taką ideą, otworzyło mi to oczy na wiele spraw.
Kolejna warstwa jest taka, że czytanie dla mnie równa się z samopoznaniem, pracą nad sobą, swoim charakterem i duchowością. Właśnie tutaj pojawia się moja wizja Tarota - Tarot jako narzędzie rozwoju duchowego. Uważam, że wraz ze zrozumieniem swojej duchowości może pójść dalej nasze zachowanie, ogólny schemat myślenia, postrzegania etc. Gdy używam kart, gdy np. wyciągam sobie karty dnia każdego ranka wychodzę z założenia, że dają mi informację nie tyle jaki będzie ten dzień, ale z jakim mniej więcej nastawieniem mam do niego podejść. Oczywiście tutaj występuje element dywinacyjny - wyciągnęłam kartę 8 Mieczy na dzień i faktycznie potem miałam bardzo nieprzyjemną rozmowę, gdzie były wyciągane rzeczy z przeszłości. Ale był tutaj element ostrzeżenia, od samego ranka mogłam się odpowiednio nastawić, tym bardziej, że wyciągam jeszcze dwie karty z których jedna mówi co powinnam zrobić i jaki będzie rezultat dnia, moje samopoczucie na sam koniec. Mimo wszystko, to też czerpię z samej siebie - nie uważam, żeby karty miały specjalną moc. Aby miały moc, to ja muszę ją im dać. Inna sprawa to to, że karty pozwalają mi na o wiele głębszy wgląd w samą siebie. Jest wiele rozkładów, mniejszych lub większych, aby pracować nad sobą. Jednym z "zadań specjalnych" jest praca z Cieniem (Cień z koncepcji psychologii analitycznej Junga). Pozwala zobaczyć wprost mroczne strony Twojej osoby i "uzdrowić się". Nie jest to łatwa praca, ja dopiero jestem na jej samym początku, ale jestem tym tak niesamowicie zafascynowana, że mimo moich osobistych blokad psychicznych, czuję, że bardzo chcę to zrobić. Karty mogą podpowiedzieć jak się czujemy z danym problemem o wiele głębiej niż "tradycyjnych" odczytów, mogą pozwolić na przeprowadzenie zmiany etc. Możliwości jest multum, tylko trzeba się nad nimi pochylić.
Właśnie w taki sposób chcę pracować z Tarotem. Koncentrować się nad duchowością i pracą nad sobą. Wiem, że istnieje coś takiego jak psychoterapia i jest wiele ich szkół. Uwierzcie mi, że bardzo dobrze o tym wiem (i to aż za dużo czasem) i widzę brakujące elementy układanki w pracy z drugim człowiekiem. Tarot pozwala na rozbudowanie spojrzenia holistycznego, gdy dana szkoła psychoterapeutyczna jest ograniczona do pewnego paradygmatu. Na szczęście są takie, które łączą różne podejścia, a nawet jednym z narzędzi są karty, ale niestety nie Tarot, raczej taka "psychologiczna wyrocznia" (zresztą bardzo ładna). Możecie Ci powiedzieć o pracy nad energetyką. I tu powiem z grubej rury - nie wierzę w to. Nie wierzę, że gdy pomacham sobie wahadełkiem, czy będę siedzieć nad świeczką, to drugiej osobie poprawię energetykę. Dlaczego tak nie myślę? Otóż dlatego, że ta druga osoba myśli, że dostaje jakąś specjalną moc bo ten ktoś z wahadełkiem czy świeczką czy czymkolwiek innym jest uważany za kogoś specjalnego, za to, że moc pochodzi z zewnątrz. Ale cała moc, cała energia jest w nas. To jest trochę jak z tradycyjną psychoterapią - za pomocą alternatywnych (tak nazwijmy na chwilę) narzędzi możemy pomóc, żeby druga osoba (albo Ty sam/a) zrozumiała, że ma w sobie wiele sił, aby zmienić swoje życie. Tarotem chcę pokazać pewną drogę, pracę do wykonania. Jest to wszystko kwestią założenia. Nie odrzucam całkowicie pracy z Twoją (nieco efemeryczną mówiąc szczerze) energią, wprost przeciwnie - chodzi o inne podejście, "od innej strony". Podam kolejny przykład - nie uznaję pytań typu "czy za miesiąc spotkam miłość swojego życia", "ile czasu zajmie nam pogodzenie się z partnerem" etc. To są szalenie ważne rzeczy, zgadzam się, ale mam zupełnie inne podejście. Takie pytania przeformułowałabym na "co mogę zrobić, aby spotkać miłość swojego życia", co powinnam zrobić, aby pogodzić się ze swoim partnerem". W takich pytaniach widzę moc, bo druga osoba zaczyna pracę nad sobą, zastanawia się nad tym jak myśli, jak się zachowuje, co czuje. To jest podstawowy cel, aby uświadomić drugiego człowieka o jego możliwościach, że to on sam kontroluje swoje życie, a ja z wielką przyjemnością pomogę, podsunę pomysły, a nawet kolejne pytania do zastanowienia się. Przyznam szczerze, że kusiło mnie, aby uczestniczyć w tarotowych grach, które są na tym forum, oj kusiło. Ale miałam w głowie tą jedną myśl - "nie kochana, to nie Twoja droga".
Taka jest moja ścieżka, którą mam przyjemność iść wraz z kartami Tarota Przepraszam, że wyszło to takie długie, ale chciałam pokazać jak najbardziej wyczerpującą swój punkt widzenia. Mam nadzieję, że Wy także podzielicie swoimi przemyśleniami
Pozdrawiam serdecznie i ciepło
ps. ten post także odgrywa rolę w moim osobistym rozwoju duchowym
Tytuł jest sugerujący, że Tarot jest pewnym narzędziem służącym do czegoś. No właśnie, to coś. Pewnie wiele osób odpowie, że do wróżenia. Po przeczytaniu sporej ilości wątków różnej maści zauważyłam, że "wróżenie", "wróżba", "przepowiadanie", etc. jest na pierwszym miejscu. Chcę, żeby ktoś kto wybrał właśnie słowo "wróżenie" poszedł znacznie dalej z tą myślą, wytłumaczył co dokładnie za tym wróżeniem się kryje, jak Tarot pozwala na taką pracę. Ma być bardzo, ale to bardzo subiektywnie, bo w końcu chodzi o ten najbardziej osobisty punkt widzenia.
No to zacznę swoją małą historię
Dla mnie Tarot jest narzędziem do czytania, a za tym kryją się kolejne poziomy. Wybrałam jako pierwsze słowo "czytanie" ponieważ jest mi niezwykle bliskie. Po pierwsze kocham czytać książki, kocham oglądać filmy, które też mogę określić jako rodzaj czytania, a może bardziej - odczytania. Proces jest niezwykle kreatywny, pozwala na zrozumienie tego co się poznaje, ale też tego co mam sama w środku. Jeżeli interesujecie się źródłami tarotowymi w innych językach jak angielski, możecie zauważyć, że znakomita większość osób zajmujących się kartami nazywa się "Tarot Reader", a praca nad nimi to oczywiście "reading". Jest to dla mnie szalenie inspirujące i gdy zapoznałam się z taką ideą, otworzyło mi to oczy na wiele spraw.
Kolejna warstwa jest taka, że czytanie dla mnie równa się z samopoznaniem, pracą nad sobą, swoim charakterem i duchowością. Właśnie tutaj pojawia się moja wizja Tarota - Tarot jako narzędzie rozwoju duchowego. Uważam, że wraz ze zrozumieniem swojej duchowości może pójść dalej nasze zachowanie, ogólny schemat myślenia, postrzegania etc. Gdy używam kart, gdy np. wyciągam sobie karty dnia każdego ranka wychodzę z założenia, że dają mi informację nie tyle jaki będzie ten dzień, ale z jakim mniej więcej nastawieniem mam do niego podejść. Oczywiście tutaj występuje element dywinacyjny - wyciągnęłam kartę 8 Mieczy na dzień i faktycznie potem miałam bardzo nieprzyjemną rozmowę, gdzie były wyciągane rzeczy z przeszłości. Ale był tutaj element ostrzeżenia, od samego ranka mogłam się odpowiednio nastawić, tym bardziej, że wyciągam jeszcze dwie karty z których jedna mówi co powinnam zrobić i jaki będzie rezultat dnia, moje samopoczucie na sam koniec. Mimo wszystko, to też czerpię z samej siebie - nie uważam, żeby karty miały specjalną moc. Aby miały moc, to ja muszę ją im dać. Inna sprawa to to, że karty pozwalają mi na o wiele głębszy wgląd w samą siebie. Jest wiele rozkładów, mniejszych lub większych, aby pracować nad sobą. Jednym z "zadań specjalnych" jest praca z Cieniem (Cień z koncepcji psychologii analitycznej Junga). Pozwala zobaczyć wprost mroczne strony Twojej osoby i "uzdrowić się". Nie jest to łatwa praca, ja dopiero jestem na jej samym początku, ale jestem tym tak niesamowicie zafascynowana, że mimo moich osobistych blokad psychicznych, czuję, że bardzo chcę to zrobić. Karty mogą podpowiedzieć jak się czujemy z danym problemem o wiele głębiej niż "tradycyjnych" odczytów, mogą pozwolić na przeprowadzenie zmiany etc. Możliwości jest multum, tylko trzeba się nad nimi pochylić.
Właśnie w taki sposób chcę pracować z Tarotem. Koncentrować się nad duchowością i pracą nad sobą. Wiem, że istnieje coś takiego jak psychoterapia i jest wiele ich szkół. Uwierzcie mi, że bardzo dobrze o tym wiem (i to aż za dużo czasem) i widzę brakujące elementy układanki w pracy z drugim człowiekiem. Tarot pozwala na rozbudowanie spojrzenia holistycznego, gdy dana szkoła psychoterapeutyczna jest ograniczona do pewnego paradygmatu. Na szczęście są takie, które łączą różne podejścia, a nawet jednym z narzędzi są karty, ale niestety nie Tarot, raczej taka "psychologiczna wyrocznia" (zresztą bardzo ładna). Możecie Ci powiedzieć o pracy nad energetyką. I tu powiem z grubej rury - nie wierzę w to. Nie wierzę, że gdy pomacham sobie wahadełkiem, czy będę siedzieć nad świeczką, to drugiej osobie poprawię energetykę. Dlaczego tak nie myślę? Otóż dlatego, że ta druga osoba myśli, że dostaje jakąś specjalną moc bo ten ktoś z wahadełkiem czy świeczką czy czymkolwiek innym jest uważany za kogoś specjalnego, za to, że moc pochodzi z zewnątrz. Ale cała moc, cała energia jest w nas. To jest trochę jak z tradycyjną psychoterapią - za pomocą alternatywnych (tak nazwijmy na chwilę) narzędzi możemy pomóc, żeby druga osoba (albo Ty sam/a) zrozumiała, że ma w sobie wiele sił, aby zmienić swoje życie. Tarotem chcę pokazać pewną drogę, pracę do wykonania. Jest to wszystko kwestią założenia. Nie odrzucam całkowicie pracy z Twoją (nieco efemeryczną mówiąc szczerze) energią, wprost przeciwnie - chodzi o inne podejście, "od innej strony". Podam kolejny przykład - nie uznaję pytań typu "czy za miesiąc spotkam miłość swojego życia", "ile czasu zajmie nam pogodzenie się z partnerem" etc. To są szalenie ważne rzeczy, zgadzam się, ale mam zupełnie inne podejście. Takie pytania przeformułowałabym na "co mogę zrobić, aby spotkać miłość swojego życia", co powinnam zrobić, aby pogodzić się ze swoim partnerem". W takich pytaniach widzę moc, bo druga osoba zaczyna pracę nad sobą, zastanawia się nad tym jak myśli, jak się zachowuje, co czuje. To jest podstawowy cel, aby uświadomić drugiego człowieka o jego możliwościach, że to on sam kontroluje swoje życie, a ja z wielką przyjemnością pomogę, podsunę pomysły, a nawet kolejne pytania do zastanowienia się. Przyznam szczerze, że kusiło mnie, aby uczestniczyć w tarotowych grach, które są na tym forum, oj kusiło. Ale miałam w głowie tą jedną myśl - "nie kochana, to nie Twoja droga".
Taka jest moja ścieżka, którą mam przyjemność iść wraz z kartami Tarota Przepraszam, że wyszło to takie długie, ale chciałam pokazać jak najbardziej wyczerpującą swój punkt widzenia. Mam nadzieję, że Wy także podzielicie swoimi przemyśleniami
Pozdrawiam serdecznie i ciepło
ps. ten post także odgrywa rolę w moim osobistym rozwoju duchowym